Mercedes W210
Mercedes W210, był następcą legendarnej 124-ki – najdłużej produkowanej „e-klasy” w historii. Stylistycznie ten samochód wyznaczył zupełnie nowy trend w estetyce marki. Z klasycznych linii, które charakteryzowały Mercedesa, uderzono w ton „owadzich oczu”, które nadały modelowi nazwę zwyczajową „Okularnik”. Dla wielu fanów marki jest to ostatni „prawdziwy Mercedes”, który charakteryzuje się wysokim poziomem bezpieczeństwa, solidnością i niezawodnością. Niektórzy twierdzą, że to początek „równi pochyłej”, ze względu na słabej jakości blachę oraz lakier, co powoduje przedwczesne korodowanie samochodu. Ja jestem gdzieś pośrodku pomiędzy tymi opiniami. Poniżej postaram przedstawić swoje argumenty „za i przeciw” „Okularnikowi”, popierając je mniej i bardziej znanymi faktami.
Osobiście uważam, że W210 jest dobrym samochodem, zwłaszcza jeśli chodzi o modele przedliftowe. Jest tam sporo sprawdzonych rozwiązań z W124. Pomimo wprowadzenia wielu „gadgetów” (których osobiście nie jestem fanem) i skalaniu samochodu zbędną elektroniką, uważam że wszystko zostało zrobione zgodnie z duchem czasu. W połowie lat 90-tych, gdy „Okularnik” pojawił się w sprzedaży, samochód tej klasy musiał mieć: elektrycznie sterowane szyby, lusterka, komputer pokładowy itd.
Nadwozie
Nie lubię jajowatych samochodów, ale „Okularnik” mi się podoba. W jego sylwetce zachowany został stary duch Mercedesa – ta jego „ciężkość”. Przód auta jest krokiem w przyszłość stylistyki, również na tle innych producentów. Jest on zrobiony w sposób udany i oryginalny. Proporcje nadwozia zostały zachowane. Patrząc na W210 z różnych stron nie można powiedzieć, że czegoś jest „za dużo”, albo „za mało”. Widać, że nie jest to delikatny samochód i w porównaniu do konkurentów rynkowych wygląda on solidniej i poważniej. Co do stereotypu, że W210 rdzewieje na potęgę – nie do końca mogę się zgodzić. Owszem – rdzewieje bardziej niż jego poprzednicy, ale... mniej niż konkurencja, a pamiętajmy, że to auta, mające już ponad 20 lat. Porównanie do Opla Astry sąsiada, która jest bezwypadkowa, garażowana i nie rdzewieje nie jest żadnym argumentem. Okularniki, jak i inne Mercedesy, sprowadzane były do Polski w zasadzie tylko powypadkowe. Dlatego proces korozji po dwudziestu latach jest posunięty tak daleko, że mówimy już o zgniliźnie. Wiele z nich jeździło na taksówkach i zarabiało na życie wymuszonymi stłuczkami. Reasumując: ponad 90% „Okularników” w Polsce to samochody po „naprawach blacharskich” i z przebiegiem ponad 1-1,5 mln km. Nie spodziewajmy się, że będą one w stanie fabrycznym, bez purchla rdzy. Osobiście znam dwa egzemplarze, pierwszoseryjnych W210, które są w fabrycznym lakierze. No i cóż mogę powiedzieć – te samochody mają mniej rdzy, niż Audi A6 i BMW E39, które również znam w stanie oryginalnym. Faktem jednak jest lakier wodorozcieńczalny, którym są pomalowane. Zresztą stosowanie takich lakierów od bodaj połowy lat 90-tych, wymuszone były przepisami i wszystkie firmy musiały się zastosować. Faktem jest również gorszej jakości blacha, stosowana do produkcji nadwozia W210. Była ona zresztą, podobnie, jak słabej jakości lakier – używana do produkcji III serii W124, który jest mniej trwały niż I i II seria tegoż modelu. Faktem jest także, że w porównaniu do poprzednika (W124), koszt jednostkowy produkcji jednego egzemplarza W210 był o ponad 30% mniejszy, co widać nawet gołym okiem we wnętrzu samochodu. Nie żeby było ono słabe, czy niedbałe. Jest ergonomiczne, piękne i przemyślane "z głową". Natomiast w W124 było po prostu bardziej solidne.
Czy polecam zakup W210? Oczywiście że tak! Jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z Mercedesem, to jak najbardziej będzie to świetny wybór. Mając na uwadze poziom cen i fakt, że „Okularnik” nie stał się modelem „kultowym”, możemy jeszcze odnaleźć egzemplarz, który jest w ładnym stanie, nie był malowany (czyt. nie był „bity”). Stawiałbym jednak na modele pierwszoseryjne. „Polifty” są za bardzo skomplikowane od strony technicznej. Elektronika jest wszędzie, silniki Diesla z systemem „Common rail”, nie dorównują niezawodnością poprzednikom. Silniki benzynowe w I serii są świetne, a diesle... no cóż – pochodzą konstrukcyjnie z W124 i są praktycznie niezniszczalne. „Okular” nie prowadzi się tak fajnie i nie jest tak wygodny, jak jego poprzednik, ale bije na głowę swoich konkurentów innych marek. Jeśli ktoś nie miał nigdy Mercedesa, to z pewnością bardzo polubi to auto. Po zakupie należy (oprócz standardowej wymiany olejów, filtrów i ogarnięcia mechaniki) zakonserwować cały samochód. Przede wszystkim zalecam zachować spory dystans do stereotypów i innych „internetowych znawców” samochodów, którzy kręcą infantylne filmiki o tym, jaki to „Okularnik” jest „be”.
Podsumowując – uważam, że W210, jest samochodem, który posiada jeszcze „ducha starego Mercedesa”. Choć pełnoprawnym klasykiem, raczej nigdy się nie stanie (chciałbym się mylić). Jego następca - W211, to niestety już nie moja bajka, a kolejne modele, już w ogóle mnie nie interesują.