Mercedes W108
Mercedesy W108 były produkowane w latach 1965-1972, w USA do 1973. Łącznie wyprodukowano ich około: 383 tys sztuk. Przepiękne klasyczne nadwozie zostało zaprojektowane przez Paula Bracqa. Jego głównym urokiem była prostota formy, która unikała wszelkich modnych detali, oraz powściągliwa elegancja, która nawet dziś zachowała swoją ponadczasową istotę. Dla mnie W108 jest jednym z najładniejszych sedanów w historii. Wiele w nim uroków samochodu „retro”, wiele pewności i dostojności. Podsumowując: w dużych sedanach w latach 60-tych prym wiedli amerykanie. Ich Cadillac, Chevrolety, Buicki do dziś stanowią awangardę wśród czterodrzwiowych, klasycznych limuzyn – oldtimerów. Ale W108 jakoś bardziej mi się podoba.
W108 jakościowo był jednym z najlepszych Mercedesów. Nie mówię tutaj o bezawaryjności, lecz o blacharce. Nie wiem z czego to auto jest zrobione, ale żeby zgniło, to naprawdę trzeba się postarać. Znam kilka W108, które nie były specjalnie dbane, przez kilka lat miały obdarty lakier do gołej blachy, a mimo tego, pojawił się na niej jedynie lekki nalot "rudej". W innych samochodach już po kilku tygodniach byłaby dziura wielkości pięści. Jest też jednym z niewielu samochodów, które warto wyremontować. Po pierwsze dlatego, że jest ich bardzo mało, a po drugie: te auta nie boją się napraw blacharskich (oczywiście wykonanych poprawnie), nie boją się też nowego lakieru, ani tapicera, ani renowatorów drewna.
W108 to kwintesencja luksusu z przełomu lat 60-70 tych. Piękne lakiery, do tego mnóstwo chromowanych detali. We wnętrzu drewno i klimatyzacja (jeśli ktoś sobie zażyczył). Automatyczna skrzynia biegów, która spokojnie i płynnie zmieniała biegi, jedwabiście pracujące silniki. W takich samochodach warto było przemierzać zarówno Europę, jak i USA, jednocześnie wypoczywając i rozkoszując się podróżą.
A co z W108 w Polsce? Niektóre trzymane są pod przysłowiowym „kocykiem” i przepalane regularnie, przez swoich właścicieli – kolekcjonerów. Inne – zarabiają wożąc ludzi do ślubów i na inne okazje. A jeszcze inne dogorywają na złomach, szrotach i po stodołach, gdzie właściciel „nie sprzeda, bo będzie robił”.
Pooglądajcie proszę jeszcze te piękności na krótkich, klimatycznych filmikach.