Wiejski tunning
Wydawałoby się, że to określenie odeszło do lamusa w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy właściciele dużych i małych Fiatów doklejali spoilery z laminatu, obniżali zawieszenie, by ich samochód, który najlepsze lata ma dawno za sobą zaczął wyglądać „sportowo”, a co za tym idzie – „kozacko”. O zakładaniu alufelg większych niż przewiduje ustawa, a raczej producent – nie wspomnę. Szczerze, od kilkunastu lat, widząc na drodze samochód z obniżonym zawieszeniem, nadwymiarową felgą, myślałem, że ktoś to zrobił dla żartu – z dystansem do samego siebie. Jednak pewna grupa na facebooku, dedykowana fanom pewnego modelu Mercedesa, przesiąknięta jest "agrotunningiem" w skali, z jakiej nie zdawałem sobie sprawy, zanim tam nie wszedłem. Szczerze mówiąc, to nie widziałem, że są jeszcze miejsca w Polsce, gdzie kogoś podnieca niszczenie samochodu felgami 17 cali, obcinaniem sprężyn i robieniem „gleby”. Ale niestety tak jest. Dla typowego „rycerza ortalionu” z Koziej Wólki, podjechanie pod kościół w niedzielę „na sumę” obniżonym autem, powoduje że w swoim mniemaniu będzie „kozakiem”. Być może niektóre „Karyny” z sąsiedztwa też są skore by tak pomyśleć. W końcu to większy rozmiar felgi od „somsiada”, który ma 16 cali w Skodzie Favorit - "rajdowej edycji". W niektórych gminach rozmiar felgi, to wciąż wyznacznik pozycji społecznej.
Jeżdżąc na zloty Mercedesów, czy ogólnie – starych samochodów, niestety również natknąłem się na tak okaleczone wizualnie, mechanicznie i blacharsko samochody. Ktoś powie: „Kwestia gustu” - ma jak chce. No owszem, jest to argument, ale taki nie do końca. Z moich obserwacji wynika, że zwolennikami przeróbek są najczęściej ludzie młodzi i nieświadomi, albo totalni głupole, którzy nie rozumieją czym jest konstrukcja samonośna samochodu osobowego. Z tego miejsca chciałbym napisać kilka słów, które może przemówią do rozsądku osobom o niewielkiej wiedzy technicznej oraz guście innym niż mój.
Samochód osobowy marki Mercedes to od dawien dawna konstrukcja samonośna – oznacza to, że nadwozie jest jednym z elementów tłumiącym nierówności nawierzchni, po której porusza się samochód.
Do owej konstrukcji dostosowano zawieszenie – zrobiono to z pełnym pietyzmem w biurach projektowych Mercedesa. Odpowiadali za to wysokiej klasy inżynierowie – specjaliści, o których śmiało można rzec, że w branży motoryzacyjnej byli najlepsi na świecie. Idąc dalej – można chyba zaufać w fakt, że wiedzieli co robią.
Zawieszenia, rozmiar felg i opon zostały dobrane do nadwozia, tak by uzyskać jak najlepszy kompromis pomiędzy jakością prowadzenia, komfortem jazdy i bezpieczeństwem.
A teraz dwa słowa o skutkach ubocznych „gleby”, „agrofelg” i tym podobnych przeróbek
Twój samochód zacznie gnić! Chodzi o zbyt duże naprężenia na kielichach i mocowaniach, a także zbyt dużych odchyleń konstrukcji nośnej, która nie jest wspomagana przez odpowiedni skok sprężyny, ani odpowiedni zapas gumy w postaci opony.
Przywrócenie samochodu do ładu po "agrotunnerze" nie jest możliwe – co popsuł, już nie wróci do stanu fabrycznego. Wymiana felg, na rozmiar dedykowany nie zmieni faktu, że samochód jeżdżony na „glebie” już rozpoczął swój proces na podwoziu, progach, mocowaniach, kielichach itd.
Agrotunning wygląda naprawdę idiotycznie. To tak jak włączyć w samochodzie muzykę disco, otworzyć okno i wyjechać na drogę. W miejscach zacofanych może i będzie z tego jakiś szpan, ale po wjechaniu do miasta, gdzie istnieje cywilizacja, osobnik taki będzie postrzegany chyba nie do końca tak, jakby chciał. W końcu „co kraj, to obyczaj”.
Dodaj komentarz