Przebieg w Mercedesie – po czym poznać
Słowo „przebieg” jest jednym z ulubionych jeśli chodzi o „znawców” motoryzacji znad Wisły. Jest też ulubionym pojęciem wśród handlarzy – sprowadzaczy. Jak samochód ma niewielki "przebieg", to znaczy że jeszcze pojeździ długo – taki mit pokutuje. Dlatego wiertara w dłoń – cofanie licznika, a potem dodruk papierów i książka serwisowa, mająca potwierdzić wątpiącemu Januszowi, że to co wykręcili wiertarką na liczniku, to niby prawda jest.
Mój znajomy, który handluje samochodami zawodowo (posiada komis), stwierdził kiedyś, że tylko idiota kupujący używany samochód, może wierzyć w jego przebieg. I bynajmniej nie chodziło mu o 30-40 letnie klasyki, które miały już 8-15 właścicieli w różnych krajach, a o samochody 2-3 letnie. Trudno się z nim nie zgodzić, biorąc pod uwagę, że biznes cofaczy liczników na granicach wciąż działa tak samo od wielu lat. Z tymże teraz wszystko odbywa się szybciej, bo zamiast wiertarki jest laptop podpinany do komputera i ustawianie dowolnej ilości kilometrów trwa moment.
Paradoks ze starymi Mercedesami jest taki, że mają one przebiegi przeważnie powyżej 1,5-2 mln kilometrów (w przypadku Diesli raczej to drugie). Znam kilka samochodów osobiście, które są "hodowane" niemal od nowości, które rzeczywiście mają po 200 tys, ale ich właściciele nimi nie jeżdżą wcale, oprócz przepalania i wizyt na stacji kontrolnej, a posiadają je od 30 i więcej lat, traktując jako inwestycję/pasję, a nie auto do jazdy na co dzień. Cóż mogę powiedzieć – są to samochody w stanie, jakby wyjechały przed chwilą z fabryki. Rdzy nie ma nigdzie, gumki nie są nawet sparciałe, a na tapicerce nie odstaje żaden włosek. Przyciski na desce są niepowycierane, podobnie jak kierownica i pedały. W ogłoszeniach wiemy wszyscy jak jest. Podany „przebieg” 220 tys dla Mercedesa 190 tki "w benzynie", to standard. Dla Diesli podają 468 tys pisząc, że to taki „realny” i „oryginalny, niecofany” - bo przecież jak ktoś napisze, że „przebieg prawdziwy/oryginalny” to tak jest, a jak nie wierzysz, to są na to papiery, których oczywiście nikt nie może sobie wydrukować samemu.
Osobom, które myślą, że mają w 30 letnim, sprowadzonym (czyt powypadkowym) Mercedesie przebieg mniejszy niż milion/półtora miliona kilometrów już nie pomogę – dla nich już jest za późno. Niech żyją w swojej niewiedzy i opowiadają o swoim wyjątkowym egzemplarzu, który nie jeździł i o dziadku z Niemiec, który tylko do kościoła, a potem płakał jak sprzedawał.
Jeszcze kilka faktów o cofaniu licznika: liczniki się cofało od zawsze, nie tylko w Polsce. Polski handlarz kupował auto od niemieckiego handlarza, który cofnął licznik, następnie on sam cofnął licznik, potem w Polsce było 6 właścicieli i 4 z nich też cofnęło licznik albo samodzielnie, albo przy pomocy kolegi – fachury.
Dobra wiadomość jest taka, że w tych samochodach ważny jest ich stan. A słowo "przebieg" możecie wyrzucić ze swojego słownika i się nim nie przejmować.
Poniżej kilka przykładów tego jak wyglądają poszczególne elementy w samochodach z przebiegami 350 tys oraz 1,2 mln i 1,5 mln km. Samochody wszystkie w fabrycznym lakierze (czyt. "nie bite"). Proszę zwrócić uwagę na zużycie granulatu na kierownicy, na przyciski i inne detale. Nie dawajcie sobie wmówić, że Niemiec (ten który płakał jak sprzedawał) miał szorstkie dłonie i wytarł granulat, albo że w Niemczech w latach 90-tych była moda na chodzenie w obuwiu z rakami od podeszwy – stąd wytarte pedały.
Mercedes W201 - przebieg powyżej 350 tys. km.
Mercedes W124 Przebieg ponad 1280 000 (milion dwieścieosiemćdziesiąt tysięcy) km
Mercedes W123 Ponad 1,5 mln. km.
Dodaj komentarz